We Francji wybuchł gigantyczny skandal wokół wadliwych części do reaktorów jądrowych. Tamtejsza Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego alarmuje, że dokumentacja techniczna dotycząca ponad 400 elementów konstrukcyjnych reaktorów mogła zostać sfałszowana.

We Francji wybuchł gigantyczny skandal wokół wadliwych części do reaktorów jądrowych. Tamtejsza Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego alarmuje, że dokumentacja techniczna dotycząca ponad 400 elementów konstrukcyjnych reaktorów mogła zostać sfałszowana.
Elektrownia atomowa we francuskim Fessenheim i protestacyjny banner Greenpeace, którego akcja miała zwrócić uwagę na zagrożenie stwarzane przez "starzejące się" europejskie siłownie (18 marca 2014) /Patrick Seeger /PAP/EPA

Afera wybuchła po kontroli w budowanej w normandzkim Flamanville elektrowni atomowej nowej generacji. Okazało się, że niektóre elementy konstrukcyjne nie odpowiadały normom i na ich powierzchni pojawiały się niepokojące pęknięcia.

Jak ustalono, dyrekcja fabryki, w której produkowano niektóre części m.in. reaktorów jądrowych i systemów chłodzenia, fałszowała dokumentację techniczną, by ukryć m.in. używanie nieodpowiednich stopów metali.

Francuska Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego zarządziła kontrole elektrowni atomowych zbudowanych przez nadsekwańskie koncerny energetyczne zarówno we Francji, jak i w innych krajach.

(az, edbie)