Tysiące nauczycieli z całej Bułgarii protestują w Sofii, domagając się podniesienia płac, oraz dymisji ministrów finansów i oświaty. Bułgarscy nauczyciele zablokowali centrum stolicy. Budynki, gdzie urzęduje prezydent, rząd i parlament otoczono metalowymi barierkami i policyjnymi kordonami.

Od początku strajku władze utrzymują, że żądanie 100 - procentowej podwyżki jest nierealne. Spowoduje ona analogiczne roszczenia u innych grup zawodowych i doprowadzi do nasilenia się i tak wysokiej w ostatnim półroczu inflacji. " Jeżeli pójdziemy tą drogą, możemy dać i 100, i 200 procent, lecz to oznacza zniszczenie państwa " - powiedział przedstawiciel rządu.

Związki nauczycieli domagają się wydzielenia na oświatę części środków z nadwyżki budżetowej, która - według danych banku centralnego - wynosi 2,6 mld lewów (1,3 mld euro). Według władz nie można tego zrobić m.in. z powodu bardzo wysokiego deficytu.

Rząd proponuje 30-procentową podwyżkę od 1 października i wypłacenie jednorazowej dodatkowej premii jeszcze przed końcem roku. Związki rozpoczęły strajk z żądaniem natychmiastowej 100- procentowej podwyżki i nowych 100 proc. od 1 stycznia 2008 r. Później żądania zredukowano do podwyżek, które zagwarantowałyby dwukrotnie wyższe płace w lipcu przyszłego roku. Przeciętna płaca nauczycielska wynosi równowartość około 170 euro.