Bułgarscy lekarze wygwizdali na swoim zjeździe wiceministra finansów Władysława Goranowa, który chciał odłożyć spłatę długu państwa wobec szpitali w wysokości 62,5 mln euro. Podjęli także decyzję o rozpoczęciu protestów przeciwko polityce rządu w dziedzinie ochrony zdrowia. Z powodu braku pieniędzy lokalne szpitale odkładają zaplanowane wcześniej zabiegi i ograniczają badania.

Wiceminister, który wystąpił z propozycją odroczenia spłaty długu, został wygwizdany na nadzwyczajnym zjeździe Bułgarskiego Związku Lekarzy. Wczoraj minister finansów Simeon Diakow zaproponował szpitalom spłacenie długu na raty do lipca 2011 roku. Jednak przedstawiciele organizacji lekarskiej określili jego propozycję jako nierealistyczną i przerwali negocjacje. Dzisiaj resort zaproponował, że skróci okres spłaty o trzy miesiące. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku.

Lekarze ogłosili pogotowie strajkowe. 11 października odbędą się regionalne wiece protestacyjne, a 15 października - ogólnokrajowy wiec w Sofii. Następnie protesty będą organizowane wspólnie ze związkami zawodowymi. Ponad 40 szpitali ma złożyć skargi do sądów rejonowych na kasy chorych, które nie wypłacają im pieniędzy za leczenie pacjentów.

Z powodu braku funduszy szpitale na prowincji muszą odkładać zaplanowane zabiegi i ograniczać badania. W niektórych z nich chorym nie zapewnia się jedzenia, pacjenci mają przynosić ze sobą leki i pościel, a personel nie otrzymuje regularnie wynagrodzeń. Doszło nawet do tego, ze w naddunajskim szpitalu Tutrakan personelowi nie opłacono składek na ubezpieczenie społeczne i Kasę Chorych, co pozbawiło ich prawa do opieki lekarskiej.