Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o wycofaniu zaproszenia dla ambasadora Syrii na książęcy ślub. Damaszek jest krytykowany za krwawe tłumienie antyrządowych protestów. Pełna lista gości zaproszonych do Opactwa Westminsterskiego i na bankiet do Pałacu Buckingham jest tajna.

Szef dyplomacji William Hague powiedział że obecność syryjskiego ambasadora na ślubie Williama i Kate Middleton byłaby "nie do przyjęcia" w obliczu represji wobec demonstrantów. Czwartkowy "Guardian" ujawnił, że Chijami osobiście zaaranżował przyznanie subwencji w wysokości ponad 100 tys. funtów na sfinansowanie ośrodka studiów syryjskich na szkockim uniwersytecie St. Andrews, gdzie poznała się książęca para. Cofnięcie zaproszenia może zostać odczytane jako oznaka pomniejszenia rangi stosunków brytyjsko-syryjskich.

Wcześniej ujawniono, że na liście gości zabrakło byłych laburzystowskich premierów: Tony'ego Blaira i Gordona Browna. "Times" nazwał ich pominięcie "zdumiewającym zaniedbaniem", tym większym, że zaproszono dwoje byłych konserwatywnych szefów rządu: baronessę Margaret Thatcher i Johna Majora. Naraża to dwór królewski na zarzut faworyzowania polityków Partii Konserwatywnej.

Listę gości ustala pałac św. Jakuba, który pełni funkcję osobistego biura księcia Williama, w porozumieniu z resortem spraw zagranicznych.

Zaproszenia cofnięto wcześniej przedstawicielom Libii i Malawi. Zaproszenie otrzymał monarcha Bahrajnu, ale zrezygnował z udziału w uroczystości. Gościem w Opactwie Westminsteru będzie natomiast ambasador Zimbabwe, choć prezydent tego kraju Robert Mugabe jest izolowany na scenie międzynarodowej.