Przedświąteczny paraliż grozi największym brytyjskim lotniskom. Pracownicy naziemni portów Heathrow, Gatwick i Manchester zagłosowali za strajkiem 23-24 grudnia. Daty te wybrane zostały celowo, by spowodować największe utrudnienia lotów. W tych dniach brytyjskie lotniska pękają w szwach.

To protest przeciwko 4,5 proc. podwyżce płac, jaką otrzymali menadżerowie. Zwykłym pracownikom naziemnym zaproponowano niewiele ponad 2 procent. Ci ostatni uważają, że to niesprawiedliwe.  

Najgorzej będzie na lotnisku Heathrow, gdzie w strajku może wziąć udział 500 członków personelu odpowiedniego za wydawanie kart pokładowych i transport bagażu. Dotyczy to terminali 1-4. Według zapewnień dyrekcji lotniska, terminal 5, który obsługuje samoloty British Airways, nie powinien zostać dotknięty akcją protestacyjną.

Związek zawodowy pracowników naziemnych nie wyklucza jednak dalszych negocjacji. Jak oświadczył jego przedstawiciel, intencją związkowców nie jest zrujnowanie komukolwiek świat, lecz zmuszenie ludzi odpowiedzialnych za przyznawanie podwyżek do sensownego kompromisu.

(mpw)