Pracownica linii lotniczych British Airways zamierza pozwać swoją firmę do sądu, ponieważ w czasie pracy zabroniono jej noszenia małego krzyżyka na mundurze. To kolejny zwrot w toczącej się od tygodnia na Wyspach Brytyjskich debacie na temat noszenia w miejscach publicznych religijnych symboli.

Brytyjce polecono schować krzyż pod bluzką lub zakryć go chustą. Gdy odmówiła, przełożeni wysłali ją na przymusowy urlop. Warto podkreślić, że zaledwie dzień wcześniej kobieta wzięła udział w szkoleniu na temat tolerancji w miejscu pracy. Jak mówi, nie zamierza ukrywać krzyża przed światem, ponieważ ma do tego prawo. Każdy może swobodnie manifestować swoją wiarę, a tu okazuje się, że jestem wyjątkiem, że chrześcijaństwo się nie liczy - powiedziała pracownica British Airways naszemu korespondentowi.

Zarząd linii British Airways pozwala swoim pracownikom nosić hidżaby czy turbany, ponieważ nie da się ich schować pod turbanem. Natomiast krzyżyk kobiety urósł do rangi dużego problemu. Udowodnił także, że nie tylko muzułmanie mają kłopoty w pracy z manifestowaniem religijnych uczuć.

Brytyjskie media informują o 23-letniej nauczycielce-muzułmance, którą zawieszono w pracy za to, że w czasie lekcji jej twarz była zakryta chustą.

Debatę na temat symboli religijnych zapoczątkował były minister spraw zagranicznych Jack Straw, który zasugerował, by muzułmanki przebywające w miejscach publicznych nie zakrywały twarzy.