Dziennikarze w Wielkiej Brytanii z typowym dla tego kraju humorem podeszli do wydarzeń na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie z powodu deszcze odwołano mecz Polska-Anglia. "Na zmoczonej murawie trener Roy Hodgson kopnął piłkę najmocniej jak umiał. Przeleciała trzy metry" - to tylko jeden z kąśliwych komentarzy.

Charakteryzujący się ironią i subtelną złośliwością wyspiarski humor towarzyszył relacjom na żywo w brytyjskich mediach. "Jak już wspominałem, Stadion Narodowy ma rozsuwany dach. Niestety, nie można go zamknąć, bo - i ja tego nie zmyśliłem! - "za bardzo pada". To wszystko jest komiczne" - napisał Barry Glendenning z gazety "The Guardian".

"Wiemy od organizatorów, że na boisku jest specjalny system, który pozwala na osuszenie murawy w pół godziny. Robi wrażenie, prawda? Szkoda tylko, że żeby ten system działał, trzeba najpierw zasunąć dach, a na to nie pozwalają opady. Jeśli czytasz tę relację tylko dlatego, że twoja żona albo dziewczyna chciała w tym czasie oglądać coś innego w telewizji, to nie musisz żywić do niej urazu" - dodał później reporter.W mediach mówiono także o postawie obserwatorów FIFA i sędziów. "Dach jest cały czas otwarty, a sędzia po raz kolejny wyszedł z tunelu, żeby porzucać piłką po boisku i przekonać się, czy się będzie odbijać albo toczyć. Po co to robi? To oczywiste, że murawa jest w dużo gorszym stanie niż jak ten "klaun" co ostatnio sprawdzał. Za każdym razem, jak piłka przykleja się do murawy, kibice wiwatują" - relacjonowano.

"Organizatorzy sami proszą się o zamieszki"

W miarę upływu czasu, komunikaty coraz rzadziej dotyczyły strony sportowej wtorkowego wydarzenia. "A teraz organizatorzy sami proszą się o zamieszki. Na stadionie puszczono utwór z repertuaru U2 pod tytułem... "Beautiful Day"" - mówił kolejny wpis. "To już jest istny Monty Python. Sędziowie znowu wyszli na murawę z piłką, a ta - nie uwierzycie! - wsiąka w murawę jeszcze bardziej, niż wcześniej. Oni obrażają naszą inteligencję. Jeśli pół godziny temu było źle, a od tego czasu cały czas padało, to czego oni oczekują?" - denerwowali się spikerzy w brytyjskim BBC Radio Five.

Ostatecznie zgodnie z ustaleniami FIFA i obu stron Polska zagra Anglią w środę o godzinie 17.00. Regulamin FIFA mówi, że jeśli spotkanie nie może się odbyć w zaplanowanym terminie, wówczas można je przenieść na następny dzień. Jeśli i wtedy jest to niemożliwe, w grę wchodzi kolejny dzień. W przypadku, jeśli mecz nie zostanie rozegrany, gospodarze pokrywają połowę kosztów przyjazdu gości.

"Zatem do zobaczenia jutro. Sam mecz na pewno nie będzie tak ekscytujący, jak grupa facetów rozmawiających o pogodzie..." - zakończył relację reporter "The Guardian".