Brytyjski pływak Lewis Pugh ukończył w środę blisko 49-dniowe wyzwanie polegające na przepłynięciu ok. 560 kilometrów - długości kanału La Manche - w celu zwiększenia świadomości problemu zanieczyszczenia wód morskich. Jest pierwszym w historii człowiekiem, który tego dokonał.

48-letni mężczyzna zrealizował postawione sobie wyzwanie w 49 dni, codziennie przepływając nawet do 20 kilometrów po wzburzonych wodach kanału. Jak wyliczono, łącznie wykonał około pół miliona wymachów i spalił blisko 100 tys. kalorii.

Na przestrzeni siedmiu tygodni - od 12 lipca - Brytyjczyk zarówno musiał się mierzyć z ekstremalnymi upałami na terenie Wielkiej Brytanii, jak również - w ostatnich dniach - z gorszą, burzową pogodą, wysokimi falami i ciągłymi opadami deszczu. Na dodatek w ostatnich dniach pływak skarżył się również na kontuzję ramienia, ale - wbrew rekomendacji lekarza - zdecydował się na kontynuowanie wyzwania.

Na mecie Pugh relacjonował, że na trasie często spotykał m.in. delfiny i meduzy, ale także wiele plastiku, który został porzucony w wodach morskich w pobliżu Wielkiej Brytanii. Pytany o to, czym najbardziej się cieszy po zakończeniu projektu, wskazał m.in. na możliwość wyspania się, bo w trakcie wyzwania spał jedynie do czterech godzin dziennie - i wciąż na morzu, na wspierającej go łodzi.

Jego wysiłek był codziennie relacjonowany przez brytyjskie media, w tym m.in. prowadzącą wieloletnią kampanię na rzecz oczyszczenia wód naturalnych i ograniczenia zużycia plastiku telewizję Sky News, a wzdłuż trasy zbierały się często grupy lokalnych mieszkańców, którzy kibicowali mu z brzegu.

Na mecie - plaży Shakespeare Beach w hrabstwie Kent - pływaka przywitał minister środowiska Michael Gove, który określił go mianem "współczesnego bohatera" i "wspaniałego rzecznika ochrony wód morskich".

Sam Pugh, który jest również ambasadorem ONZ na rzecz ochrony wód morskich, opublikował w serwisie społecznościowym Twitter zdjęcie z mety, podpisując je: "Ja zrobiłem swoje, teraz pora na to, aby rząd podjął działania".

(ag)