Na dzień przed szczytem unijnych przywódców Brukselę paraliżują manifestacje rolników i kierowców ciężarówek. W oblężonym centrum stolicy Belgii jest korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginion.

Bruksela została wzięta w kleszcze. Od północy miasto najechali kierowcy ciężarówek protestujący przeciwko rosnącym cenom paliwa, od południa rolnicy na traktorach w proteście przeciwko zbyt niskim cenom mleka i mięsa.

Demonstrujący twierdzą, że wysokie ceny paliw stawiają ich na krawędzi przetrwania, i żądają dotacji od rządów państw UE. W ciągu ostatnich siedmiu lat ceny ropy na świecie wzrosły czterokrotnie, osiągając w poniedziałek rekordowy poziom 139,89 USD za baryłkę.

Mimo protestów jest mało prawdopodobne, by przywódcy UE obniżyli podatek obrotowy na paliwo. Rzecznik komisarza UE ds. energii przyznał, że Unia niewiele może zrobić poza stymulowaniem długoterminowych reform zachęcających do stosowania paliw alternatywnych.

Belgijscy farmerzy odczuwają natomaist konkurencję ze strony nowych krajów Unii - zwłaszcza Polski, gdzie, jak twierdzą, koszty produkcji są o wiele niższe. Rolnicy grożą, że jeżeli rząd nie wyjdzie im naprzeciw, to za dziesięć dni sparaliżują całą Belgię, blokując lotnisko, porty morskie i koleje.