W amfiteatrze nie ma wykrywaczy metalu, a kamery nie działają. Wczoraj Koloseum ewakuowano po znalezieniu podejrzanego przedmiotu. Ogłoszony został alarm bombowy, a wezwani saperzy zdetonowali puszkę, w której - jak się okazało - nie było ładunku wybuchowego. Atrapę mógł zostawić mitoman albo prowokator.

Wydarzenie wywołało dyskusję nad systemem bezpieczeństwa w jednym z najsłynniejszych zabytków świata, odwiedzanym rocznie przez ponad 5 milionów ludzi.

Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno przyznał, że nie wiedział o tym, iż w Koloseum nie ma już wykrywaczy metalu, zainstalowanych tam w związku z alarmem terrorystycznym po zamachach w USA z 11 września 2001 roku.

Jestem zbulwersowany, bo odkryłem, że nie ma już wykrywaczy metalu, gdyż zostały usunięte dwa lata temu po odwołaniu alarmu po 11 września, i że kamery wewnątrz Koloseum nie działały. To niepojęte - oświadczył Alemanno. Zapowiedział, że będzie interweniował w ministerstwie kultury Włoch.

Dyrektor generalny w resorcie kultury Mario Resca stwierdził zaś w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica", że system bezpieczeństwa amfiteatru Flawiuszów jest "przestarzały". Wyraził opinię, że należy wzmocnić system monitoringu okolic Koloseum. Przyznał zarazem, że problem braków w systemie bezpieczeństwa dotyczy wielu włoskich zabytków. Jako przykład do naśladowania Resca wskazał Muzea Watykańskie, które dysponują najwyższej klasy aparaturą i systemem nadzoru.

Obecnie nadzieje na poprawę bezpieczeństwa Koloseum wiąże się z rozpoczynającym się tam niedługo generalnym remontem i konserwacją. Sfinansuje je w całości prywatny włoski przedsiębiorca Diego Della Valle, który wyłożył na ten cel 25 milionów euro.