Co najmniej 47 cywilów zginęło w ostatnich godzinach w bombardowaniu miasta Hims w centrum Syrii - poinformowali obrońcy praw człowieka w broniącym się mieście i przedstawiciele opozycji. Hims atakują siły prezydenta Baszara el-Asada, przeciwko któremu trwa w kraju rewolta.

Zobacz również:

Bilans ofiar udało się sporządzić dzięki temu, że - jak powiedział agencji Reutera Mohammad Hassan - w mieście na krótko przywrócono dostawy elektryczności i łączność.

Obrońcy praw człowieka relacjonują, że od świtu bombardowanie miasta nasiliło się, a siły Asada prowadzą również ostrzał rakietowy i moździerzowy. Podobno przygotowują też ofensywę lądową w mieście.

W ubiegły piątek Hims stało się sceną najgorszej masakry ludności cywilnej od czasu rozpoczęcia powstania w marcu ubiegłego roku. Żołnierze Asada zabili wtedy - według różnych źródeł - od 150 do 260 osób.

Władze syryjskie twierdzą, że armia walczy z "terrorystami", którzy chcą podzielić kraj. Rząd oskarża zbuntowaną ludność i wspierających ją żołnierzy, którzy obrócili broń przeciwko reżimowi, że posiadają wielki arsenał, w tym granaty izraelskiej produkcji, artylerię przeciwlotniczą i broń automatyczną.

Reżim Asada wzmógł ofensywę po tym, jak w ubiegłym tygodniu nie powiodła się próba przegłosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji, która stwarzałaby podstawy do zewnętrznej interwencji w Syrii. Dokument zablokowały Rosja i Chiny, za co zostały zresztą ostro skrytykowane na arenie międzynarodowej.