Proces pokojowy na Bliskim Wschodzie jest zagrożony, a może nawet niemożliwy – to amerykańskie komentarze po zwycięstwie Hamasu w palestyńskich wyborach parlamentarnych.

Amerykańskie władze oświadczyły, że nie widzą możliwości współpracy z Hamasem, jeżeli organizacja zachowa dotychczasową formę. Zarówno prezydent George Bush, jak i sekretarz stanu Condoleezza Rice jasno wykluczyli kontakty z partią polityczną dysponującą potężnym ramieniem zbrojnym i otwarcie dążącą do zniszczenia sojusznika USA, Izraela.

Nie jest to równoznaczne z odcięciem się Białego Domu od bliskowschodniego procesu pokojowego. George Bush oświadczył bowiem, że wciąż wierzy w pokój. Jednak warunkiem współdziałania jest przekształcenie się Hamasu w regularną partię polityczną i rezygnacja z przemocy.

Amerykański przywódca zwrócił jednak uwagę, że demokratyczny wybór Palestyńczyków powinien dać do myślenia dotychczasowym władzom Autonomii. Ludzie najwidoczniej mają dość korupcji – stwierdził Bush. Amerykańskie władze nie ukrywają, że po ich myśli byłoby utrzymanie stanowiska prezydenta przez lidera umiarkowanej partii al-Fatah, Mahmuda Abbasa.

Sam Izrael natomiast wzywa Unię Europejską do przeciwstawienia się palestyńskiemu „rządowi terrorystów”. Cipi Liwni, szefowa izraelskiej dyplomacji, dała do zrozumienia, że władze Izraela oczekują od Brukseli jasnej deklaracji: Europa nie będzie miała zrozumienia dla procesu, który oznaczałby ustanowienie rządu terrorystów.

Zobacz również:

Komisja Wyborcza podała, że radykalny Hamas zdobył we wczorajszych wyborach 76 mandatów, zaś rządzący dotychczas Fatah – 43 miejsca. W palestyńskim parlamencie zasiada 132 deputowanych.

Przejęcie władzy może islamistom utrudnić brak woli sojuszu ze strony Fatahu. Zaproszenie wystosowane przez kierownictwo Hamasu zostało odrzucone przez prezydenta Mahmuda Abbasa. Jednak, jak donosi korespondent RMF, sytuacja wygląda tak, jakby zwycięzcy nie wiedzieli, co zrobić z wygraną, a przegrani – z porażką. Posłuchaj relacji Elego Barbura:

W obliczu przejęcia władzy islamskie ugrupowanie nie rezygnuje ze swych haseł, w tym braku chęci podjęcia dialogu z Izraelem. - Nie istnieje proces pokojowy. Nie będziemy wprowadzać w błąd naszych ludzi mówiąc, że go oczekujemy - stwierdził lider Hamasu.

Organizacja nie wyklucza jednak przedłużenia zawieszenia broni z Izraelem. Hamas uzależnia to jednak od podobnego kroku ze strony państwa żydowskiego – zastrzega lider islamistów Mahmud Zahar. Dodaje, że jeżeli Izrael będzie atakował, to islamskie ugrupowanie odpowie tym samym. Wygląda więc na to, że na Bliskim Wschodzie główną zasadą polityczną będzie „oko za oko”.

Zahar zapowiada poważne zmiany w palestyńskiej administracji i służbach publicznych. - Zmienimy wszystko, jeśli chodzi o gospodarkę, przemysł, rolnictwo, pomoc społeczną, zdrowie i administrację - stwierdził.