W porażkę zamienił się zeszłotygodniowy triumf rosyjskiej prokuratury, która ogłosiła, że wykryła sprawców zabójstwa Anny Politowskiej. Rosyjskie media grzmią o blefie, który kosztował stanowisko prokuratora nadzorującego śledztwo w sprawie morderstwa dziennikarki.

Prokurator generalny Rosji zwolnił ze stanowisk szefa zespołu prowadzącego śledztwo w sprawie zabójstwa Politkowskiej i dyrektora wydziału prokuratury generalnej, który nadzorował tę sprawę. Wszystko dlatego, że ich sukces okazał się mistyfikacją.

Prokuratura w ostatni poniedziałek sierpnia poinformowała o aresztowaniu 10 osób, które brały udział w zabójstwie Politkowskiej. Jednak już kilka dni później zaczęto mówić, że część z nich ma żelazne alibi, np. jeden z kluczowych podejrzanych podobno siedział w tym czasie w więzieniu.

Dymisja prokuratorów ma potwierdzać tę wersję wydarzeń. Wyjaśnienie może być jednak zupełnie inne – śledztwo znalazło się zbyt blisko potężnych zleceniodawców, którzy teraz próbują zmylić trop.

Anna Politkowska, wybitna dziennikarka i obrończyni praw człowieka, autorka książek m.in. o wojnie w Czeczenii, była znana z ostrej krytyki wobec Kremla i prezydenta Władimira Putina. 7 października 2006 r. została zastrzelona, gdy wchodziła do swojego domu w centrum Moskwy.