Prezydent USA Joe Biden próbował podkreślić swoje wsparcie dla Izraela, opowiadając o spotkaniu z premier Goldą Meir z 1967 roku, podczas gdy do takiego spotkania doszło kilka lat później - podaje "New York Post".

Biden miał stwierdzić, że poznał dawną premier Izraela Goldę Meir w 1967 roku w czasie wojny sześciodniowej, gdy służył jako łącznik między Izraelem i Egiptem, choć w tym czasie był jeszcze studentem, a Meir nie była premierem.

Prezydent opowiedział o tym zdarzeniu w środę podczas zapalania menory w Białym Domu, najwyraźniej odnosząc się do spotkania z premier Meir tuż przed wybuchem konfliktu na Bliskim Wschodzie w 1973 roku - zauważył serwis informacyjny Fox News.

Wojna sześciodniowa, w trakcie której Izrael odparł niespodziewany atak arabskiej koalicji Jordanii, Syrii i Egiptu wybuchła na rok przed ukończeniem przez przyszłego prezydenta studiów prawniczych. Meir została wybrana premierem Izraela dwa lata później.

W czasie wojny sześciodniowej zostałem zaproszony przez Goldę Meir, ponieważ miałem być łącznikiem między nią a Egipcjanami w sprawie Suezu - miał opowiadać Biden.

W zeszłym roku odkryto tajną izraelską notatkę, opisującą spotkanie premier Meir z 1973 roku z 30-letnim Joe Bidenem, nowo wybranym amerykańskim senatorem.

Biden miał powiedzieć Meir, że zdobycie Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy podczas wojny w 1967 roku było równoznaczne z "pełzającą aneksją". Zasugerował, że Izrael znajduje się w wyjątkowej pozycji, aby promować pokój, ponieważ egipscy urzędnicy zapewnili go, że zaakceptowali "wyższość militarną Izraela".

Izraelska przywódczyni miała odrzucić wezwanie do jednostronnego wycofania się. Niecałe sześć tygodni później Egipt i Syria zaatakowały Izrael, rozpoczynając wojnę Jom Kippur.

Biden uznał później to spotkanie za "jedno z najbardziej znaczących", jakie kiedykolwiek miał w swoim życiu.

Jak wynika z izraelskiej publikacji, osoba sporządzająca tajną notatkę napisała, że młody senator był pełen szacunku, a także "wykazywał zapał i wygłaszał komentarze, które sygnalizowały jego brak doświadczenia w dyplomacji".