Po zwolnieniu dyrektora FBI Biały Dom nie widzi potrzeby powoływania specjalnego prokuratora do prowadzenia śledztwa dotyczącego powiązań otoczenia prezydenta USA Donalda Trumpa z Rosją - powiedział prezydencki rzecznik Sean Spicer. W tym momencie nie ma dowodów na to, że jest to konieczne, (...) mamy system, który działa - dodał Spicer.

Po zwolnieniu dyrektora FBI Biały Dom nie widzi potrzeby powoływania specjalnego prokuratora do prowadzenia śledztwa dotyczącego powiązań otoczenia prezydenta USA Donalda Trumpa z Rosją - powiedział prezydencki rzecznik Sean Spicer. W tym momencie nie ma dowodów na to, że jest to konieczne, (...) mamy system, który działa - dodał Spicer.
Donald Trump /Molly Riley / POOL /PAP/EPA

Po zwolnieniu dyrektora FBI Jamesa Comeya Demokraci wezwali do powołania specjalnego prokuratora, który czuwałby nad dochodzeniem w sprawie kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami rosyjskich władz.

Prezydent skrytykował na Twitterze demokratycznego senatora Charlesa Schumera, który naciskał na powołanie niezależnego prokuratora. Trump przypomniał, że sam Schumer niedawno mówił, że "nie ma już zaufania do Comeya".

Spicer poinformował także, że zastępca prokuratora generalnego Rod Rosenstein samodzielnie zainicjował ocenę wykonywania pracy przez Comeya, a prezydent został o tym poinformowany dopiero we wtorek, gdy otrzymał od niego raport na ten temat.

Do raportu dołączony był list od prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Jeffa Sessionsa, który rekomendował zwolnienie Comeya. Zgodnie z raportem Rosensteina, przyczyną zwolnienia był sposób prowadzenia i zakończenia śledztwa w sprawie używania prywatnych serwerów przez Hillary Clinton do przesyłania tajnych informacji w okresie, w którym była sekretarzem stanu USA.

Comey to drugi w historii USA szef FBI zwolniony przez urzędującego prezydenta przed ukończeniem swej 10-letniej kadencji. Decyzję o jego odwołaniu Trump ogłosił we wtorek wieczorem.

FBI prowadzi dochodzenie w sprawie kontaktów osób z otoczenia Trumpa, a zwłaszcza jego byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna z Rosją w ramach szerszego śledztwa dotyczącego ingerencji Moskwy w amerykańskie wybory w 2016 roku.

(mpw)