Aleksander Łukaszenka wypomniał Kremlowi, że nie płaci za użytkowanie baz wojskowych na terenie Białorusi. Zagroził również, że nie weźmie udziału w majowym szczycie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.

Łukaszenka odniósł się do rosyjsko-ukraińskiego porozumienia w sprawie przedłużenia stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie. W zamian za to Moskwa udzieliła Kijowowi 30-procentowej zniżki na rosyjski gaz. Chcę pogratulować moim ukraińskim kolegom tego zwycięstwa. Podpisując tę umowę zaoszczędzili kilka miliardów dolarów - powiedział Łukaszenka dziennikarzom. Gdyby ktoś zapomniał, to Rosja ma dwie bazy wojskowe na białoruskiej ziemi - mówił Łukaszenka. Rosja płaci nam za te bazy zero rubli, zero kopiejek i zero dolarów - zaznaczył.

Przedstawiciele Rosji twierdzą, że Moskwa nie płaci Mińskowi za bazy, ponieważ Białoruś otrzymuje rosyjską ropę naftową i gaz po niższych cenach. Z kolei według Białorusi, brak opłat wynika z bliskiego wojskowego i politycznego partnerstwa obu krajów.

Łukaszenka skrytykował też Moskwę za poparcie udzielone opozycji w Kirgistanie, która doprowadziła do odsunięcia od władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Bakijew przebywa obecnie na Białorusi. Białoruski prezydent zagroził, że nie weźmie udziału w nieformalnym szczycie ODKB, planowanym 8 maja w Moskwie, jeśli w porządku obrad nie znajdzie się kwestia "zamachu stanu" w Kirgistanie. Co to za organizacja, która milczy, gdy u jednego z jej członków dochodzi do rozlewu krwi i antykonstytucyjnego zamachu stanu - pytał Łukaszenka.