​Trzej chłopcy w wieku 3-4 lat niezauważeni przez wychowawców wyszli w środę z przedszkola w Swietłahorsku w obwodzie homelskim, a następnie wsiedli do pociągu jadącego do oddalonego o ok. 50 km Żłobina. Nieobecność dzieci zauważyli dopiero rodzice.

​Trzej chłopcy w wieku 3-4 lat niezauważeni przez wychowawców wyszli w środę z przedszkola w Swietłahorsku w obwodzie homelskim, a następnie wsiedli do pociągu jadącego do oddalonego o ok. 50 km Żłobina. Nieobecność dzieci zauważyli dopiero rodzice.
Zdjęcie ilustracyjne /Monika Kamińska /RMF FM

Jak piszą w czwartek białoruskie portale informacyjne, historia zakończyła się dobrze, bo dzieci jadące pociągiem odnalazła zaalarmowana przez rodziców milicja.

Według relacji mediów, zniknięcia podopiecznych w przedszkolu nie zauważono. Alarm podnieśli dopiero rodzice, którzy po południu przyszli po dzieci do przedszkola, ale ich tam nie znaleźli.

Według portalu TUT.by na podróżujące bez opieki dzieci zwróciła także uwagę obsługa pociągu, która również poinformowała milicję.

Sprawę niezauważonej przez pracowników przedszkola "ucieczki" małoletnich podopiecznych wyjaśniają zarówno milicja, jak i lokalny wydział edukacji.

Ministerstwo edukacji w Mińsku poinformowało już o zwolnieniu przedszkolanki, zaś minister Ihar Karpienka uznał sytuację za "skandaliczną".


(ł)