"Jedne media przyczyniały się do stabilizacji sytuacji, pomocy poszkodowanym, uspokojenia społeczeństwa. Inne mnożyły same niewiarygodne domysły i chore fantazje, podsuwały ludziom jawną dezinformację" - tak o doniesieniach w mediach po zamachu w Mińsku mówi minister informacji Alehiem Pralaskouskim. W ataku zginęło 13 osób.

Rozmowa dla białoruskiej oficjalnej gazety "Zwiazda" dotyczyła m.in. ostrzeżenia, jakie wydał w czwartek resort informacji opozycyjnej gazecie "Nasza Niwa". Chodziło o materiał o studentce, która według gazety znajdowała się pod gruzami w miejscu zamachu, gdy wizytował je prezydent Alaksander Łukaszenka.

Alehi Pralaskouski w artykule zatytułowanym "Informacyjny terror opozycji" przypomniał, że po zamachu na stacji metra Oktiabrskaja pojawiła się nieprawdziwa informacja o wybuchu w autobusie. Wszelkiego rodzaju "blogerzy" i "forumowicze" nie zorientowawszy się w sytuacji, podnieśli szum i przez internet rozpowszechniali plotkę - wskazał minister.

W jego ocenie, właśnie działania takich plotkarzy w internecie i mediach to prawdziwy terror wobec własnego narodu - jawny i bezczelny. Zauważył następnie: Mamy wszelkie środki i możliwości do pociągnięcia do odpowiedzialności plotkarzy i oszczerców, jeśli plotki mogą przynieść realną szkodę społeczeństwu. Mieliśmy je i wcześniej, ale nie korzystaliśmy z nich w ogóle, albo w ograniczonym stopniu.

Wydarzenia pokazały, że trzeba tę praktykę zakończyć i zaprowadzić przynajmniej minimalny porządek w internecie. (...) Pora skończyć z nieodpowiedzialnością na blogach, sieciach społecznościowych i w innych miejscach w internecie - powiedział minister informacji.