Były opozycyjny kandydat w wyborach prezydenckich na Białorusi Władimir Niekliajew ma się jutro stawić w podlegającej MSW inspekcji wykonywania wyroków. Jego zdaniem, wezwanie może mieć związek z jego wyjazdem do Polski na szczyt Partnerstwa Wschodniego. Wcześniej sąd zabronił byłemu kandydatowi wyjazdów za granicę.

Niekliajew twierdzi, że pod jego nieobecność do mieszkania przychodzili milicjanci, którzy rozmawiali z jego żoną i sąsiadami. Nie wykluczył, że zostaną na niego nałożone nowe ograniczenia.

Były kandydat został w maju skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata w związku z powyborczymi protestami opozycji. Zakaz wyjazdów za granicę, a także obowiązek przebywania w domu od godz. 20 do 6 rano oraz inne ograniczenia został na niego nałożony we wrześniu.

Inny działacz opozycji, który uczestniczył w szczycie PW, Anatol Labiedźka, został po powrocie do Mińska zatrzymany. Mężczyźni w cywilu z niezidentyfikowanych struktur zażądali, by udał się z nimi, a gdy odmówił, użyli siły. Przechodnie wezwali milicję i polityk pojechał na komisariat. Jego zdaniem, zajście było reakcją na udział przedstawicieli opozycji w szczycie w Warszawie.

Labiedźka zwołał na poniedziałek konferencję prasową. Wspólnie z nim ma wziąć w niej udział dwóch innych działaczy środowisk inteligencji i opozycji: Wacłau Areszka i Waler Uhnalou, którzy zostali napadnięci i obrabowani w nocy 30 września, gdy jechali samochodem na trasie Wilno-Mińsk.