Białoruska milicja zatrzymała wieczorem w sobotę kilku działaczy młodzieżowych i związanych z opozycją - podały niezależne i opozycyjne media. Po raz trzeci w ciągu ostatnich dni został zatrzymany szef opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front Źmicier Daszkiewicz. W niedzielę na Białorusi odbywają się wybory prezydenckie.

Według niezależnej gazety internetowej "Biełorusskije Nowosti", został on zabrany do samochodu przez nieznanych ludzi, gdy wyszedł z wynajętego na kilka dni mieszkania wyrzucić śmieci. Gazeta podaje, że Daszkiewicz jest na jednym z mińskich komisariatów.

Milicja przyszła też do innego mieszkania, wynajętego wcześniej przez Daszkiewicza, skąd zabrała działacza Młodego Frontu Źmiciera Jasiewicza i dwóch obywateli Rosji, działaczy antyfaszystowskiej organizacji Oborona: Dmitrija Iwanowa i Maksima Pietrowicza, których wypuszczono po kilku godzinach.

Funkcjonariusze przyszli również do mieszkań rodziców Tacjany Szapućki i Anatola Michnauca ze sztabu wyborczego jednego z kandydatów opozycji w wyborach, Witala Rymaszeuskiego. Nie zastali tam działaczy. Inny przedstawiciel Rymaszeuskiego, Mikoła Dziamidzienka nie otworzył drzwi domagających się tego milicjantom. Ustąpili oni dopiero wtedy, gdy przyjechał na miejsce sam Rymaszeuski.

Działacz opozycji Wiaczasłau Siuczyk powiedział, że jego również szukali milicjanci pod jego adresem zamieszkania, mówiąc, że chcą z nim porozmawiać. W domu był tylko niepełnoletni syn działacza, który nie otworzył im drzwi.

Według Radia Swaboda innych działaczy młodzieżowego opozycyjnego Młodego Frontu milicja nie zastała w domach, bo ci zmienili adresy, obawiając się zatrzymań przed zapowiadanym na niedzielę wieczorem wiecem opozycji. Działacza Młodego Frontu z Bobrujska Maksima Czarniaka milicjanci zatrzymali na ulicy, spisali jego dane i ostrzegli, żeby nie jechał do Mińska.