Silvio Berlusconi twierdzi, że po zakończeniu kadencji nie będzie chciał ponownie kierować włoskim rządem. W wywiadzie prasowym wyznał, że najchętniej odszedłby ze stanowiska już teraz. Niewielu Włochów wierzy, że w 2013 roku skompromitowany premier faktycznie zniknie z polityki.

W opublikowanym wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" szef rządu na pytanie, czy będzie kandydował w następnych wyborach parlamentarnych, odparł: Absolutnie nie. Kandydatem centroprawicy na premiera będzie Alfano (Angelino Alfano, nowy lider partii Lud Wolności, minister sprawiedliwości - przyp. red.) Ja, gdybym mógł, odszedłbym już teraz - podkreślił.

Nie podam się do dymisji, chociaż chciałbym. W każdym razie w następnych wyborach nie ja będę kandydatem na premiera - dodał 74-letni Berlusconi.

40-letni minister Alfano został niedawno wybrany na sekretarza generalnego Ludu Wolności, co obserwatorzy uznali za zapowiedź zmiany pokoleniowej w tym ugrupowaniu.

Premier pytany przez lewicową gazetę, czy będzie ubiegał się o prezydenturę, odpowiedział: To nie jest dla mnie.

Jako kandydata na szefa państwa wymienił swego najbliższego współpracownika, szefa Urzędu Rady Ministrów Gianniego Lettę. On się bardziej nadaje. Jest dobrym człowiekiem i ma znakomite relacje także z centrolewicą. Miałby także ich głosy - ocenił szef rządu.

Odnosząc się do kilku toczących się postępowań wobec niektórych przedstawicieli rządu i polityków Ludu Wolności, Berlusconi ponownie zaatakował wymiar sprawiedliwości. Partia sędziów szykuje się do następnych wyborów. Wszyscy chcą mieć zasługi, żeby móc kandydować. Z ich strony jest tylko zazdrość - oznajmił Berlusconi.