Premier Włoch nic nie robi sobie z zarzutów i toczącej się przeciwko niemu sprawie. Berlusconi nadal urządza u siebie słynne już spotkania, które zaprowadziły go przed oblicze sądu - takie rewelacje ujawnia dziennik "La Repubblica", powołując się na rozmowę z Flavio Briatore z wiceminister w rządzie Berlusconiego.

Włoskie media, które rozpowszechniły zapis tej rozmowy z początku kwietnia tego roku, podkreślają, że może on jeszcze bardziej pogrążyć szefa rządu, który właśnie od dwóch miesięcy odpowiada przed sądem między innymi za korzystanie z usług nieletniej prostytutki. Tym razem, podkreśla się, ciosy zadaje mu jego własne otoczenie.

Gwardia Finansowa założyła podsłuch Flavio Briatore, byłemu menedżerowi teamu Renault w Formule 1, w związku z dochodzeniem w sprawie oszustw podatkowych. Chodzi o jego jacht, za który miał nie płacić podatków.

Przy okazji zarejestrowano rozmowy milionera z wiceminister w resorcie realizacji programu rządu Danielą Santanche na temat premiera Berlusconiego.

W opublikowanym przez rzymski dziennik zapisie znajduje się następująca wypowiedź Briatore, odnosząca się do hucznych, rozwiązłych imprez, organizowanych przez 74-letniego szefa rządu: Wszystko jest, jakby się nic nie stało. Dodał on, że przyjęcia odbywają się już w innej willi, nie w głównej rezydencji Berlusconiego, Arcore.

Jak dawniej, a nawet lepiej. Ta sama grupa, jakieś nowe osoby, ale jest tak samo - mówi Briatore. Ale jesteś pewien, że on znowu zaczął? - pyta Santanche. Tak, na sto procent - odpowiada Flavio Briatore.

W pierwszych komentarzach zauważa się, że znaczenie zapisu tych prywatnych rozmów polega na tym, iż swemu zdumieniu, oburzeniu i niezadowoleniu dali wyraz ludzie, którzy popierali Berlusconiego od 1994 roku, a więc od chwili, gdy pojawił się na włoskiej scenie politycznej.