Pod hasłami walki z antysemityzmem, nacjonalizmem i homofobią kilkadziesiąt osób wzięło w czwartek udział w pokojowej demonstracji przeciwko "pogarszającej się sytuacji w Polsce" w pobliżu polskiej ambasady w Brukseli.

Kilkaset metrów dalej rozpoczął się szczyt UE z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Korzystamy z tego, że dzisiaj oczy wszystkich zwrócone są na Polskę - tłumaczył organizator manifestacji Willy Van Hecke, szef Europejskiego Frontu Antyfaszystowskiego.

Uczestnicy protestowali przeciwko "problemom, które sprawiają, że Polska staje się czarną owcą Unii Europejskiej": m.in. ustawie lustracyjnej, "tolerowanemu przez polski rząd" antysemityzmowi, który zarzucili Lidze Polskich Rodzin, planom zaostrzenia ustawy

antyaborcyjnej, "zapowiedziom usuwania ze szkół nauczycieli o orientacji homoseksualnej", a także "usuwaniu z ulic polskich miast pomników walki z nazizmem", czyli pomników wdzięczności Armii Radzieckiej.

W proteście wzięło udział kilka ugrupowań lewicowych, a także walczących o prawa kobiet i mniejszości seksualnych, w tym przedstawicielki belgijskiego oddziału europejskiej organizacji feministycznej "Ni putes ni soumises", które przyniosły transparent z napisem "Równość, laickość, różnorodność".

Demonstracja, która wywołała spore zainteresowanie zachodnich mediów, przebiegła spokojnie. Od budynku ambasady demonstrantów oddzielała policja.