Pół miliona osób protestuje na ulicach Barcelony. Na przedmieścia miasta zostaną skierowane dodatkowe siły żandarmerii (Guardia Civil).

W protestach bierze udział ok. 525 tys. osób - szacuje miejscowa policja. W centrum miasta doszło do starć między kilkuset zamaskowanymi uczestnikami demonstracji a policjantami. Funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami - informuje Reuters. Manifestanci rzucali w policjantów także butelkami, kamieniami oraz koktajlami Mołotowa.

Na środku głównej ulicy miasta ustawiono kontenery ze śmieciami, które następnie podpalono. Policja rzuciła w stronę protestujących granatami dymnymi.

Zamieszki rozpoczęły się późnym popołudniem przy Via Laietana, jednej z głównych arterii Barcelony. Wieczorem grupy separatystów starły się z policją także w innych miejscach stolicy Katalonii.

Według rządu Katalonii odpowiedzialne za zamieszki są niewielkie grupy radykalnych bojówkarzy podszywających się pod uczestników pokojowego marszu.

Najtrudniejsza sytuacja panuje w pobliżu barcelońskiej stacji metra Urquinaona, gdzie policja użyła pałek, aby rozpędzić manifestantów. W pobliżu wejść do metra bojówkarze ustawili barykady z kontenerów na śmieci. Niektóre z barykad zostały podpalone.

Hiszpańskie MSW poinformowało, że skieruje dodatkowe siły żandarmerii (Guardia Civil) na przedmieścia Barcelony.

To już piąty dzień protestów w Katalonii, które wybuchły w związku z poniedziałkowym wyrokiem sądu skazującym dziewięciu liderów separatystów na kary pozbawienia wolności. 

Do starć z policją doszło wieczorem również w Geronie, gdzie grupa ponad 6000 manifestantów szturmowała budynek jednego z sądów oraz oddziału poczty.

W piątek od północy trwa na terenie całej Katalonii strajk generalny. Doprowadził do chaosu komunikacyjnego zarówno w największych miastach regionu, jak i na prowincji. Na ponad 50 trasach szybkiego ruchu i autostradach prowadzone są blokady.

Poważne problemy panują też na barcelońskim lotnisku El Prat. W piątek odwołano kilkaset połączeń lotniczych.