Balon RMF FM przeleciał nad pustynią w Katarze. W Dosze i okolicach trwa 3. edycja Qatar Balloon Festival. W wydarzeniu bierze udział ponad 50 balonów.

W poniedziałek rano balony RMF FM i Małopolski przeleciały nad pustynią, znajdującą się ok. 50 km od Dohy. Jak informuje Marek Michalec, pilot balonowy z Kraków Baloon Team oraz pilot balonu RMF FM, 50 załóg wystartowało z oazy na pustyni. Zaznaczył, że wiatr wiał z różnych stron.

Balony wręcz tańczyły na niebie, ponieważ wiatr był zmienny. Balony mogły więc lecieć w różne kierunki. Z jednej strony w kierunku Zatoki, a lecąc wyżej - w stronę głębszej pustyni - mówił w rozmowie z RMF FM.

Jak dodał Marek Michalec, na koniec wszystkie załogi zdecydowały się lecieć głębiej w pustynię.

I to narobiło kłopotów zarówno organizatorom, jak i zawodnikom. Jak się okazało, ok. 15 załóg zostało na tej pustyni na kilka godzin. Trzeba było odkopywać samochody, szukać balonów. Ten lot dla niektórych zakończył się dopiero po godz. 17. Okazało się, że przypływy z Zatoki powodują, że na pustyni powstają jeziora, i m.in. balon RMF FM wylądował na jednej z wysepek pomiędzy takimi jeziorami. Było dużo zabawy, żeby wyciągnąć balon - podkreślał.

Jak dodawał, bardzo pomocni okazali się Beduini. I najlepsze to, co w tym wszystkim było, że zanim pozbieraliśmy balony, w czym nam pomogli, to powiedzieli: najpierw śniadanie, potem praca - mówił Marek Michalec.

Jak dodał, Beduini pokazali im też, jak szkoli się sokoły. Bo dla nich to jest narodowy sport - sokolnictwo - zaznaczył.

Pilot powiedział, że wielu osobom lot nad pustynią przysporzył niesamowitych wrażeń.

Szczególnie dla tych, którzy pierwszy raz byli nad pustynią. Tak samo później lądowanie na pustyni powoduje, że pomimo tego, że istnieją GPS-y, to część, nie tylko załóg co samochodów, które za nimi jeżdżą, pogubiła się. Załoga lądowała, podawała sygnał GPS, a samochody potrafiły jechać w inną stronę - mówił.

Jak dodawał, pomagała też policja katarska.

Lokalni mieszkańcy są bardzo pomocni, m.in. kiedy nasz samochód zakopał się, bez żadnych przeszkód pomagali nam wyciągać - dodawał.

We wtorek rano z kolei odbył się następny lot na Dohą. Marek Michalec podkreśla, że start miał miejsce przy wschodzie słońca. Mieliśmy widok na West Bay - najdroższą dzielnicę Dohy, podobną trochę do Dubaju - mówił.

Kolejny lot nad stolicą Kataru odbył się w środę.