Nie mogę powiedzieć, że stoi za tym Rosja (…) Nie chcę tego powiedzieć, po prostu nie chcę w to wierzyć - oświadczył odsunięty od władzy prezydent Kirgistanu. Kurmanbek Bakijew, który opuścił stolicę kraju, Biszkek, zaznaczył w rozmowie z agencją Reutera, że nie zamierza ustępować ze stanowiska.

Bakijew zaproponował już rozmowy przywódcom opozycji, którzy przejęli kontrolę nad krajem po najkrwawszych od pięciu lat zamieszkach w Azji Środkowej. W trakcie protestów antyrządowych w Kirgistanie i starć z milicją zginęło co najmniej 75 osób, a ponad tysiąc zostało rannych.

Według Lekarzy bez Granic, w szpitalach w Biszkeku, brakuje krwi do transfuzji, opatrunków, leków, środków znieczulających, a rezerwy podstawowych leków są minimalne. Lekarze ci organizowali wczoraj pilny transport ze swej bazy logistycznej w Bordeaux we Francji leków i innych środków niezbędnych dla ciężko rannych po operacjach chirurgicznych.