Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew zapewnił sobie reelekcję, zdobywając w środowych wyborach 83,9 proc. głosów - wynika z sondażu exit poll firmy Prognosis. Kandydat opozycji Dżamil Hasanli uzyskał 8,2 proc. głosów.

Ośmiu pozostałych kandydatów nie przekroczyło 2 proc. głosów - wynika z sondażu, w którym uczestniczyło 40 500 osób, a margines błędu jest niższy niż 1 punkt procentowy.

Inne źródło - centrum monitoringu "Riaj" - przytacza wyniki swojego sondażu; według nich na Alijewa głosowało 81,4 proc. wyborców, a frekwencja wyniosła 66,8 proc.

Alijew, który przejął funkcję szefa państwa po swym ojcu w roku 2003, został wybrany w roku 2008 na drugą pięcioletnią kadencję. Rok później parlament wykreślił z konstytucji zapis ograniczający prezydencką władzę do dwóch kadencji. Będzie to więc trzecia kadencja 52-letniego Ilhama Alijewa.

Dotychczas żadne wybory za rządów Alijewów nie zostały uznane za uczciwe.

Zachód i organizacje obrony praw człowieka zarzucają prezydentowi Alijewowi fałszerstwa wyborcze i prześladowanie dysydentów, tłumienie wszelkich protestów. Mimo to Azerbejdżan - naftowa potęga - pozostaje handlowym partnerem Zachodu.

Przedstawiciel opozycji, 61-letni historyk Dżamil Hasanli, twierdzi, że jego zwolennicy odnotowali rekordową liczbę naruszeń ordynacji wyborczej, w tym oszustwa przy urnach. Nazwał głosowanie niedemokratycznym.

(abs)