Policja otoczyła centrum stolicy Azerbejdżanu, Baku, aby uniemożliwić nielegalną demonstrację opozycji, która domaga się demokratycznych reform. Wczoraj władze ogłosiły, że nie zezwalają na demonstrację. Organizacje obrony praw człowieka informowały, że ponad 10 działaczy zostało wczoraj prewencyjnie zatrzymanych.

W pobliżu Placu Fontann w centrum miasta zebrała się dzisiaj setka protestujących, którzy domagali się ustąpienia rządu.

Ali Kerimli, szef Ludowego Frontu Azerbejdżanu i Isa Gambar, przywódca Musawatu (Muzułmańskiej Partii Demokratycznej) - dwóch głównych opozycyjnych partii - zostali wezwani wczoraj do siedziby policji. Ostrzeżono ich przed organizowaniem nielegalnych demonstracji.

John Dalhuisen z Amnesty International potępił brutalność, z jaką rząd prześladuje tych, którzy domagają się reform.

W marcu setki opozycjonistów, zainspirowanych falą protestów w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, zatrzymano podczas próby demonstracji przeciwko reżimowi prezydenta Ilhama Alijewa. Prezydent swe rządy twardej ręki tłumaczy koniecznością obrony kraju przed zagrożeniem ze strony islamskich ekstremistów.