Pisarz Richard Millet, autor pamfletu usprawiedliwiającego czyn norweskiego zabójcy Andersa Breivika, złożył dymisję z funkcji członka komitetu redakcyjnego w prestiżowym wydawnictwie Gallimard - podały media. Publikacja wywołała oburzenie we Francji.

Przedstawiciele Gallimarda podali, że dyrekcja przyjęła dymisję Milleta ze stanowiska członka komitetu redakcyjnego. Oznacza to pozbawienie autora pamfletu wpływu na wybór dzieł przeznaczonych do druku. Jednocześnie wydawnictwo sprecyzowało, że nie oznacza to "zwolnienia z pracy" pisarza, który nadal będzie pełnił część swoich edytorskich obowiązków.

Millet, autor około pięćdziesięciu książek i doświadczony redaktor słynnego wydawnictwa, opublikował w sierpniu 18-stronicowy pamflet pt. "Literacka pochwała Andersa Breivika". Tekst jest poświęcony prawicowemu ekstremiście, który w lipcu ubiegłego roku zabił w Norwegii 77 osób. Millet podkreśla, że choć nie aprobuje postępowania Breivika, jest pełen uznania dla "perfekcji formalnej" i "wymiaru literackiego" tej zbrodni.

Ukazuje przy tym Breivika jako produkt z gruntu błędnej, zdaniem autora, polityki imigracyjnej Norwegii. "Norwegia z pewnością zasłużyła na Breivika" - napisał Millet i dodał, że norweski zbrodniarz jest "dzieckiem rozpadu rodziny, jak też ideologiczno-rasowej przepaści, którą pozaeuropejska imigracja w Europie wprowadza od ostatnich dwudziestu lat".

Pisarz wywołał skandal

Prowokacyjny tekst Milleta, znanego już wcześniej z ostrych filipik przeciw imigracji, wielokulturowości i socjaldemokracji, wywołał skandal i oburzenie nad Sekwaną. Inna francuska pisarka Annie Ernaux określiła tekst jako "faszystowski pamflet hańbiący literaturę". Piętnujący tezy Milleta artykuł Ernaux, zamieszczony w tym tygodniu w dzienniku "Le Monde", wsparło podpisami ponad 100 innych literatów, w tym noblista J.M.G. Le Clezio. Ten ostatni nazwał esej o Breiviku "przygnębiającymi wypocinami". Nieliczni obrońcy Milleta twierdzą, że jego tekst mieści się w konwencji pamfletu, który dopuszcza stosowanie prowokacji, grubej przesady czy szyderstwa.

Justyna Satora