Na indonezyjskiej wyspie Bali australijscy i indonezyjscy politycy oraz krewni 202 ofiar ataków terrorystycznych z 2002 roku oddali hołd ich pamięci.

W zamachach bombowych przeprowadzonych przez islamskich bojowników zginęło m.in. 88 Australijczyków. Był to najpoważniejszy atak na obywateli Australii w czasach pokoju. Premier Australii Julia Gillard oceniła, że zamachy przyczyniły się do zbliżenia dwóch krajów. Indonezja i Australia nigdy nie były tak blisko - powiedziała Gillard podczas głównych obchodów w kurorcie Jimbaran na południu wyspy.

Na Bali przyleciało około tysiąca Australijczyków. Na wyspie wprowadzono specjalne środki bezpieczeństwa; wysłano tam ponad 2 tys. policjantów i żołnierzy. W środę lokalna policja ostrzegła przed możliwymi atakami, których celem miały być ważne osobistości, biorące udział w obchodach.

Szef państwa napisał w wydaniu australijskiego dziennika "Sydney Morning Herald", że zamachy nie wywołały pożądanych efektów. W całej Indonezji muzułmanie, hinduiści, chrześcijanie i buddyści w przeważającej większości potępili atak i wyparli się sprawców - zaznaczył Susilo Bambang Yudhoyono.

12 października 2002 roku w dwóch klubach nocnych w popularnym wśród turystów kurorcie Kuta na południu wyspy zamachowcy zdetonowali bomby. Wśród 202 ofiar śmiertelnych z 21 krajów była polska dziennikarka Beata Pawlak. Były to najbardziej krwawe zamachy terrorystyczne w historii Indonezji.