Australijska policja rozpędziła antychińską demonstrację w Sydney. Funkcjunariusze użyli pałek i gazu łzawiącego. Uczestnicy protestu wystąpili przeciwko łamaniu przez chińskie władze praw człowieka w Tybecie.

Policja ostro zareagowała, gdy zachowujący się agresywnie demonstranci usiłowali dotrzeć przed konsulat Chin w Sydney. Sytuacja przed budynkiem została opanowana po kilkudziesięciu minutach. Na temat pozostałych szczegółów zajścia nie ma jeszcze konkretnych informacji.

Rano australijski minister spraw zagranicznych Stephen Smith, w oświadczeniu, poświęconym sytuacji w Tybecie, zaapelował do władz chińskich o wstrzemięźliwość w działaniu i pokojowe potraktowanie manifestujących.

W piątkowych zamieszkach w stolicy Tybetu zginęło, według Pekinu, dziesięć osób. Natomiast emigracyjne źródła tybetańskie mówią o co najmniej stu ofiarach.