Premier Nowej Południowej Walii Gladys Berejiklian zaapelowała do mieszkańców o jak najszybszą ewakuację z terenów zagrożonych pożarami. Jak podkreśliła: stoimy przed kolejnym okropnym dniem. "Opuszczajcie domy dopóki możecie" - dodała.

Wszystkie główne drogi są nadal przejezdne, ale nie możemy tego zagwarantować dłużej niż przez kilka następnych godzin - tłumaczyła premier Nowej Południowej Walii.

Tamtejszy zastępca komisarza ds. straży pożarnej Rob Rogers ostrzegł, że ogień może przemieszczać się "przerażająco szybko", a żar niesiony przez wiatr może wywołać nowe pożary lub powiększyć te już istniejące. Niestety, prawdopodobnie stracimy domy, ale będziemy bardzo szczęśliwi i nazwiemy to sukcesem, jeśli nie stracimy życia - powiedział.

Australijskie piekło


Do tej pory w pożarach buszu i lasów zginęło w Australii ponad 20 osób. Walkę z ogniem utrudnia wiatr oraz temperatura przekraczająca 40 stopni C.

Szef straży pożarnej w Nowej Południowej Walii Shane Fizsimmons powiedział, że 130 pożarów zniszczyło 264 000 hektarów ziemi na zachód od Sydney. Wkrótce mogą się one rozprzestrzenić się na zachodnie przedmieścia miasta.

Polka mieszkająca w Australii: W Sydney ludzie mają trudności z oddychaniem. Pracodawcy rozdają maski

"Pożar jest 60 km stąd" - opowiadała w piątek w rozmowie z RMF FM mieszkająca w Sydney pani Monika. Ogień zagraża ponad 170 000 mieszkańców Penrith i zachodnich przedmieść Sydney. W mieście pokrytym pyłem nie ma czym oddychać. Pracodawcy rozdają maski, a media wzywają mieszkańców do pozostania w domach.

Niebo jest koloru szaro-pomarańczowego. Jest bardzo dużo popiołu na balkonach czy na ubraniach - opowiadała nasza słuchaczka.

Widać to doskonale na filmie z grudnia, przesłanym nam przez panią Monikę:

Pożary wyzwoliły tak wysoką temperaturę, że powstał swoisty mikroklimat

Wysoka temperatura jaką wyzwoliły szalejące w Australii pożary przyczyniła się do powstania obszarów, gdzie panuje swoisty mikroklimat, który charakteryzuje się burzami bez opadów i ogniowymi tornadami - ostrzega straż pożarna Nowej Południowej Walii.

"Sucha burza z piorunami, jaka przechodzi przez obszar na styku regionów Currowan i Nowra na południe od Sydney, stwarza swoiste warunki pogodowe, które stanowią ogromne zagrożenie" - zaznaczono w komunikacie.

Nad wschodnią Australią unoszą się chmury typu flammagenitus - powstałe w wyniku silnego ogrzania wilgotnego powietrza przez spalanie przy powierzchni ziemi. Chmury wyglądem najczęściej przypominają te, które powstają po wybuchu wulkanu.

W komunikacie strażaków Nowej Południowej Walii napisano: "niekiedy jest już za późno na ewakuację. Szukajcie jakiegoś schronienia na własną rękę, gdy zobaczycie, że ogień się przybliża".

Temperatura w okręgu metropolitalnym Sydney wynosiła w sobotę w południe 45 st.C, z rekordowym wynikiem w Penrith - 48,9 st.C. W Canberze osiągnęła 44 st.C po godz. 16 w sobotę (godz. 6 rano w Polsce).