Przewodniczący syryjskiej opozycji wezwał do pilnego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie "masakry" przeprowadzonej przez armię w regionie Damaszku. Według opozycji użyto tam gazu bojowego.

Opozycja twierdzi, że w ataku zginęło 650 osób. Reżim zaprzecza tym doniesieniom. 

Wielka Brytania oświadczyła, że gdyby doniesienia o ataku potwierdziły się, byłaby to "szokująca eskalacja" konfliktu w Syrii. Londyn zapowiedział, że poruszy ten temat na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Stojący na czele Syryjskiej Koalicji Narodowej Ahmad Dżarba zaapelował, by w miejsce, gdzie miało dojść do ataku gazowego, udali się międzynarodowi inspektorzy. Także Liga Arabska uważa, że region domniemanego ataku powinni "natychmiast" skontrolować inspektorzy ONZ. W podobnym tonie wypowiedziało się MSZ Szwecji.

Szef inspektorów ONZ ds. broni chemicznej, szwedzki naukowiec Ake Sellstroem potwierdził, że doniesienia o ataku powinny zostać zbadane. Będzie to zależało od tego, czy któreś z państw członkowskich ONZ zwróci się w tej sprawie do sekretarza generalnego ONZ. My jesteśmy na miejscu - powiedział szwedzkiej agencji TT.

Z Syrii docierają sprzeczne doniesienia na temat liczby ofiar ewentualnego ataku.

Zdaniem źródeł agencji Reutera wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem na przedmieściach Damaszku - Ain Tarma, Zemalka i Dżobar. Według cytowanej wcześniej przez agencję pielęgniarki liczba ofiar ataku wyniosła ponad 200, a wiele z nich to kobiety i dzieci. Ofiary przywożono z rozszerzonymi źrenicami, zimnymi kończynami i pianą na ustach. Lekarze twierdzą, że to typowe objawy u ofiar gazów bojowych - powiedziała Bajan Baker.

Z kolei szef opozycyjnego Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman mówił o "dziesiątkach ludzi" zabitych w ataku gazowym. Dodał, że siły reżimowe prowadzą szeroką ofensywę na wschodnich i zachodnich przedmieściach Damaszku, znajdujących się w rękach rebeliantów.

Natomiast lokalne komitety koordynacyjne twierdzą, że setki ludzi zginęły lub zostały ranne.

Syryjska telewizja zdementowała informacje o ataku gazowym, cytując źródła rządowe.

Od niedzieli w Syrii przebywa 20-osobowa misja ONZ, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu.

Syryjski rząd zaprzeczał, by w walkach sięgał po taki arsenał. Twierdził jednocześnie, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący z Baszarem el-Asadem.
 
(mpw)