W atmosferze skandalu ruszył największy w historii Francji proces arabskiej organizacji mafijnej – nazwanej przez policję „Gangiem Wściekłych”. W ciągu zaledwie dwóch lat przemyciła ona z Maroka do Francji ponad 50 ton haszyszu wartości ponad ćwierć miliarda euro. Jej domniemany szef jest jednak sądzony zaocznie – uciekł po wypuszczeniu go z aresztu śledczego, co wywołało burzę polemik.

Zwolnienie domniemanego szefa "Gangu Wściekłych" Bouchaiba K. z aresztu śledczego z powodu popełnionych błędów proceduralnych - co umożliwiło mu ucieczkę do Maroka - wywołało huragan polemik i uznane zostało za jedną z największych kompromitacji francuskiego wymiaru sprawiedliwości.

W sumie 9 gangsterów sądzonych jest za przemycenie do Francji ponad 50 ton haszyszu metodą nazwaną przez policję "go fast" - czyli superszybkimi samochodami osobowymi z uzbrojoną eskortą. W razie policyjnego pościgu gangsterska eskorta ostrzeliwała funkcjonariuszy, by umożliwić ucieczkę pojazdom transportującym narkotyki. Właśnie z tego powodu banda nazwana została "Gangiem Wściekłych".

Narkotyki przemycane były w ten sposób przez Hiszpanię do regionu paryskiego. Tony haszyszu składowane były w znajdującym się na odludziu byłym gospodarstwie rolnym. "Gang Wściekłych" przemycał też do Francji broń, w tym przenośne wyrzutnie rakietowe i karabiny automatyczne, które sprzedawane były następnie napadającym na bankowe furgonetki bandom z imigranckich przedmieść Paryża.