Do nowojorskiego metra powróciły patrole obywatelskie "Aniołów Stróży", które działały w nim w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. To w związku z ponownym nasileniem się napaści nożowników i innych przestępców na pasażerów.

Do nowojorskiego metra powróciły patrole obywatelskie "Aniołów Stróży", które działały w nim w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. To w związku z ponownym nasileniem się napaści nożowników i innych przestępców na pasażerów.
Zdj. ilustracyjne /Newscom/RICHARD B. LEVINE /PAP

Na razie stróży jest zaledwie dwunastu, ale dokonali już kilku "zatrzymań obywatelskich" osób, które przekazali w ręce patroli policyjnych.

Pasażerowie metra, które codziennie przewozi ponad pięć milionów osób, są od poniedziałku pod opieką kilku patroli "ochotników samoobrony", nieuzbrojonych patroli wolontariuszy w czerwonych beretach i jednakowych kurtkach, którzy obchodzą wagony, aby zapewnić użytkownikom bezpieczeństwo.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że po 37 latach od powstania patroli wolontariuszy będę robił to samo, co w 1979 roku -
powiedział dziennikarzom Curtis Silva, jeden z założycieli patroli "Aniołów Stróży".

W tamtych czasach, kiedy w Bronksie powstała grupa zwana początkowo "Trzynastu Wspaniałych", w skład której wchodzili głównie Latynosi, liczyła ona ok. 5 000 członków. Była wśród nich również pewna liczba kobiet.

Silva mówi: Teraz sytuacja w mieście znów się pogarsza i jeśli czegoś nie uczynimy, utracimy panowanie nad sytuacją, jak w 1979 roku, gdy Wielkie Jabłko, które przeżywało kryzys gospodarczy, przestało być bezpiecznym miastem, a stacje metra ciemne, o ścianach wymalowanych gęsto graffiti, pełne były opryszków i włóczęgów.

Według władz Nowego Jorku w ostatnich dniach wzrosła o 20 proc. liczba napadów nożowników, co wywołało obawy pasażerów i alarm w mediach. Od czasu założenia przed 39 laty wolontariatu wspierającego w metrze nowojorską policję, od kul zginęło sześciu "Aniołów Stróży", w tym jeden zastrzelony przez policjanta, który pomylił go z rzezimieszkiem. 

(mal)