Dwie silne eksplozje wstrząsnęły afgańska stolicą – Kabulem – podała jedna z zachodnich agencji prasowych powołując się na relacje świadków. Inna agencja podała, że amerykańskie samoloty zrzuciły co najmniej cztery bomby w pobliżu lotniska na wschód od Kabulu.

Po reakcji talibańskiej artylerii przeciwlotniczej amerykańskie samoloty odleciały. Na razie nie ma żadnych doniesień o zniszczeniach czy też ewentualnych ofiarach. Amerykańskie samoloty prowadziły wczoraj i dziś silne naloty na talibańskie cele wojskowe, a cztery amerykańskie lotniskowce zbliżyły się do rejonu działań w Afganistanie - podało źródło w Pentagonie. "Ataki były silne" - powiedział anonimowy przedstawiciel Pentagonu, dodając, że około 50 myśliwców marynarki wojennej i 10 ciężkich bombowców B-1 i B-52 zostało skierowanych na 13 celów w Afganistanie, m.in. na zgrupowania wojsk rządzących tam Talibów. Informator podał, że lotniskowiec USS Theodore Roosevelt zmierza na południe przez Morze Czerwone w kierunku Oceanu Indyjskiego. W sobotę okręt przepłynął Kanał Sueski. Lotniskowce Carl Vinson, Independence i Kitty Hawk są już w Zatoce Perskiej i na Morzu Arabskim, blisko Afganistanu.

Przedstawiciele al-Qaedy, siatki terrorystycznej Osamy bin Ladena, ostrzegli dziś za pośrednictwem CNN przed "poważnymi konsekwencjami", jeśli amerykańskie naloty będą niszczyć afgańskie domy. Dziennikarz CNN Nick Robertson spotkał się w pobliżu Dżalalabadu z przedstawicielami al-Qaedy, którzy przekazali mu "specjalne posłanie". Nie wyjaśnili jednak, o jakie "konsekwencje" chodzi.

20:20