Amerykański niszczyciel USS Carney popsuł Rosjanom jutrzejszą morską defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa, która ma odbyć się w Sankt Petersburgu. Okręt USA zbliżył się do wód terytorialnych Rosji w Zatoce Gdańskiej i zmusił Rosjan do reakcji.

Amerykański niszczyciel USS Carney popsuł Rosjanom jutrzejszą morską defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa, która ma odbyć się w Sankt Petersburgu. Okręt USA zbliżył się do wód terytorialnych Rosji w Zatoce Gdańskiej i zmusił Rosjan do reakcji.
Rosyjscy żołnierze, MiGi-29 i Su-30 w czasie prób przed wielką paradą w Moskwie z okazji obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa /YURI KOCHETKOV /PAP/EPA

Jak ujawniły media, w związku z pojawieniem się USS Carney w pobliżu rosyjskich wód terytorialnych w morze wyszła większość rosyjskich okrętów przycumowanych na Newie - mimo że miały one brać udział w obchodach Dnia Zwycięstwa.

Również z Kronsztadu - to port morski na wyspie Kotlin, położony około 30 km na zachód od Petersburga - wypłynęły trzy łodzie podwodne i kuter rakietowy.

Portal "Fontanka" poinformował o załadunku na rosyjskie okręty tuż przed wypłynięciem amunicji, rakiet i torped.

Jak donosi korespondent RMF FM w Rosji Przemysław Marzec, dowództwo Floty Bałtyckiej nie potwierdziło informacji o nagłym wyjściu okrętów w morze, ale też im nie zaprzeczyło.

Amerykański niszczyciel ma na pokładzie blisko sto rakiet, w tym także manewrujące Tomahawk, i właśnie to wywołało reakcję Rosjan. Rosyjska marynarka zareagowała jak w sytuacji zagrożenia nieoczekiwanym atakiem rakietowym.

Władze w Sankt Petersburgu zaprzeczyły, że morska parada została odwołana. Okręty przepłyną po Newie, ale będzie ich zaledwie 10. Dowództwo Floty Bałtyckiej zapowiada natomiast, że pełny pokaz siły jej okrętów odbędzie się w czerwcu.


(e)