W Stanach Zjednoczonych nie słabnie napięcie związane z możliwością kolejnych ataków terrorystycznych. Prokurator generalny John Ashcroft ostrzegał wczoraj, że prawdopodobieństwo zamachów wzrośnie jeszcze z chwilą rozpoczęcia amerykańskich działań odwetowych.

Zagrożenie atakami bronią masowego rażenia było tu zauważane od dawna, choć traktowano je tutaj jako sprawę przyszłości. Wydarzenia z 11 września zmieniły tą perspektywę. Coraz więcej mówi się o tego rodzaju atakach. W tej chwili dominuje ton ostrzeżenia, nie tyle przed samym atakiem, ile niedostatecznym dostosowaniem kraju do jego odparcia. Poza tym nie ma razie obawy, że terroryści mogą sami tę broń przygotować samodzielnie, ale że dostaną ją od państwa, które nią dysponuje. Nie ma wątpliwości jakie państwa mogą taką broń dostarczyć, no i nie ma też wątpliwości. Najbardziej nieprzewidywalne jeśli chodzi o rozprzestrzenianie broni masowego rażenia są Rosja i Chiny. Jednak jak uważa jeden z amerykańskich ekspertów, gdyby terroryści z grupy bin Ladena mieli taką broń i byliby gotowi do jej użycia z całą pewnością zrobili by to już 11 września. Falę publicznego niepokoju stara się uspokoić rząd. Sekretarz zdrowia powiedział, że Stany Zjednoczone są w stanie odeprzeć każdy atak. W kilku ośrodkach zgromadzono szczepionki i maski gazowe, które w krótkim czasie mogłyby być przetransportowane w każde miejsce w kraju. Mimo wszystko około połowa Amerykanów nie bardzo w te zapewnienia wierzy. Posłuchaj relacji ze Satanów Zjednoczonych naszego korespondenta Grzegorza Jasińskiego:

16:30