Ambasador Syrii w Stanach Zjednoczonych został odwołany do Damaszku na konsultacje - oświadczył rzecznik syryjskiej ambasady. Wcześniej USA odwołały swego ambasadora z Syrii ze względów bezpieczeństwa.

Rzecznik ambasady Syrii w Waszyngtonie nie odpowiedział na pytanie dziennikarza o to, kiedy nastąpiło odwołanie Imada Mustafy.

Wcześniej Departament Stanu USA poinformował, że amerykańskiego ambasadora w Damaszku Roberta Forda wezwano do Waszyngtonu z powodu zagrożeń dla jego osobistego bezpieczeństwa w Syrii. Reuters podał, powołując się na zachodnie źródła dyplomatyczne, że w państwowych gazetach syryjskich pojawiły się ostatnio artykuły, "bardziej niż zwykle podżegające przeciwko Fordowi".

Ford, doświadczony dyplomata, rozwścieczył syryjski reżim, nawiązując kontakty z przedstawicielami ruchu, domagającego się położenia kresu rządom prezydenta Baszara el-Asada - zaznacza agencja.

We wrześniu zwolennicy Asada obrzucili jajkami i pomidorami Forda i towarzyszących mu amerykańskich dyplomatów, którzy w Damaszku przybyli na spotkanie z członkiem syryjskiej opozycji. Nikt nie został ranny. Podobnych incydentów było więcej.

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton potępiła tę napaść na ambasadora i zażądała od władz Syrii podjęcia wszelkich działań w celu ochrony amerykańskich dyplomatów.

Ford, który przybył do Damaszku w styczniu br., jest pierwszym ambasadorem USA w Syrii od 2005 roku. Administracja George'a W. Busha wycofała ambasadora z Syrii w związku z oskarżeniami, że kraj ten był zamieszany w zamach na byłego premiera Libanu Rafika Haririego. Damaszek zaprzeczał tym oskarżeniom.

Nowego ducha w antyprezydenckie protesty w Syrii tchnęła śmierć libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. W piątek wielotysięczne tłumy Syryjczyków wyległy na ulice miast. Kadafi jest skończony, teraz twoja kolej, Baszar!- krzyczeli demonstranci.

Od początku antyreżimowych protestów zginęły w Syrii ponad trzy tysiące ludzi - szacuje ONZ.