W Syrii pacjenci podejrzewani o udział w demonstracjach przeciwko reżimowi Baszara el-Asada są torturowani w szpitalach - napisano w raporcie organizacji obrońców praw człowieka, Amnesty International.

W 39-stronicowym dokumencie mowa jest o pacjentach co najmniej czterech państwowych szpitali. W torturach miał uczestniczyć także personel medyczny.

Władze Syrii zaprzeczają, by torturowano przeciwników rządu.

Jak podkreśliła w oświadczeniu specjalistka Amnesty International do spraw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej Cilina Nasser, wydaje się, że władze syryjskie "dały siłom bezpieczeństwa wolną rękę w szpitalach".

Organizacja podaje przykład Himsu, gdzie we wrześniu siły bezpieczeństwa przeprowadziły rewizje w szpitalu w poszukiwaniu domniemanego dowódcy polowego sił antyrządowych. Kiedy go nie znaleziono, aresztowano 18 rannych osób. Jeden z pracowników szpitala powiedział, że widział, jak odłączono od respiratora co najmniej jednego nieprzytomnego pacjenta i zabrano go w nieznanym kierunku.

Jeden z lekarzy pracujących w prywatnym szpitalu w Himsie oznajmił natomiast, że szpitale stają przed dylematem, czy zwracać się o krew dla pacjentów, gdyż bank krwi jest kontrolowany przez rząd.

Za każdym razem, gdy przyjmujemy pacjenta z raną postrzałową, który pilnie potrzebuje krwi, mamy dylemat: jeśli wyślemy zapotrzebowanie do Centralnego Banku Krwi, dowiedzą się o tym służby bezpieczeństwa i narazimy go na ryzyko zatrzymania albo tortur, a może nawet śmierci w areszcie - podkreślił lekarz.

Według ONZ od połowy marca w represjach przeciwko antyrządowym manifestantom zginęło w Syrii ponad 3 tysiące osób.