Jeśli Izrael rozpocznie działania wojenne w regionie, należy mu się przeciwstawić i zniszczyć go - w takich słowach prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad zwrócił się do prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Ahmadineżad, który często zapowiadał rychły upadek Izraela, zapewnił też, że Iran pozostanie po stronie Syrii, Libanu i Palestyńczyków.

Mamy wiarygodne informacje, że syjonistyczne władze szukają sposobu, aby zrekompensować sobie porażki, jakich doznały ze strony mieszkańców Gazy i libańskiego Hezbollahu - mówił Ahmadineżad w środę wieczorem w rozmowie telefonicznej z Asadem, mając na myśli konflikty z przełomu lat 2008-2009 i 2006 roku

Jeśli syjonistyczny reżim powtórzy swoje błędy i rozpocznie operacje wojskowe, wówczas będziemy musieli przeciwstawić się mu pełnymi siłami, aby zakończyć jego istnienie raz na zawsze - przekonywał.

Islamska Republika Iranu nie uznaje Izraela. Z kolei państwo żydowskie postrzega irański program atomowy, jako zagrożenie dla swego istnienia i nie wyklucza działań militarnych, jeśli zawiodą środki dyplomatyczne.

W ubiegłym tygodniu Syria oskarżyła Izrael o wciąganie Bliskiego Wschodu w nowy konflikt. W odpowiedzi minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman oświadczył, że w przypadku konfliktu zbrojnego rząd w Damaszku straci władzę. Z kolei izraelski premier Benjamin Netanjahu zapewnił, że zarówno Syria jak i Izrael pragną pokoju.

Premier Libanu Saad Hariri w opublikowanym w środę wywiadzie oświadczył, że izraelskie samoloty każdego dnia naruszają przestrzeń powietrzną jego kraju, co prowadzi do bardzo niebezpiecznej sytuacji. W wywiadzie dla BBC Hariri powiedział, że jego rząd stanie po stronie szyickiego Hezbollahu w razie wybuchu nowej wojny między tym ugrupowaniem a Izraelem.