Podejrzany o zdradę Polaków jeden z komendantów afgańskiej policji został wypuszczony na wolność. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, Afgańczycy uznali, że nie ma bezpośrednich dowodów jego winy. Efektem zdrady była sierpniowa zasadzka, w której zginął kapitan Daniel Ambroziński.

Decyzja o zwolnieniu komendanta może pogłębić nieufność w kontaktach między naszymi żołnierzami a afgańską policją. Już kilka tygodni temu w kontaktach z afgańskimi funkcjonariuszami zalecono szczególną ostrożność, a nawet dezinformowanie przed wspólnymi akcjami.

Dowódca kontyngentu pułkownik Rajmund Andrzejczak mówi, że dziś ta współpraca jest „średnia”. Może być jeszcze gorzej: W momencie, kiedy postawiliśmy ostro sprawę jeżeli chodzi o współpracę, o sam fakt powrotu szefa policji z Ajiristanu po tych zarzutach, które zostały przedstawione, widać było niezadowolenie pana komendanta.

Ten temat był omawiany podczas spotkania szefów MON-u i MSZ – ujawnił minister Bogdan Klich podczas telekonferencji z dowództwem kontyngentu w Afganistanie: My w kraju jesteśmy z tego niezadowoleni. Wczoraj rozmawiałem na ten temat z ministrem Sikorskim. Bardzo proszę zabiegać o to, żeby rzeczywiście sprawiedliwości stało się zadość. To jednak mogą być tylko nieformalne zabiegi. Nie ma bowiem możliwości - jak usłyszał nasz reporter - by polski rząd wpływał na wymiar sprawiedliwości w Afganistanie.