Pięcioro afgańskich cywilów zginęło, a kilkoro zostało rannych w wymianie ognia między polskimi żołnierzami a talibami w Afganistanie. Polski patrol został zaatakowanych 16 sierpnia; a dopiero we wtorek poinformował o tym resort obrony.

Rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Dariusz Kacperczyk poinformował, że szczegóły akcji wyjaśni specjalna komisja.

Do zajścia doszło 16 sierpnia. Około godziny 8.15 czasu polskiego, 28 kilometrów na północ od Wazi Khwa, transporter Rosomak najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty; w wyniku eksplozji uszkodzona została skrzynia biegów. Polscy żołnierze zostali ostrzelani; ścigając zamachowców otworzyli do nich ogień. Doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, a kilka osób zostało rannych. Dwóch napastników zostało zatrzymanych.

Natychmiast po zdarzeniu przedstawiciele wojsk koalicyjnych, wspólnie z gubernatorem prowincji, spotkali się ze starszyzną plemienną. W porozumieniu z władzami lokalnymi ustalono m.in. zakres pomocy dla rodzin ofiar.

Jak informuje Dowództwo Operacyjne, ze względu na prowadzone postępowanie prokuratorskie, a także bezpieczeństwo żołnierzy i mieszkańców wioski, w której doszło do zdarzenia, dalsze informacje będą przekazywane po ostatecznym wyjaśnieniu zdarzenia.

Polski kontyngent w Afganistanie w ramach prowadzonej przez NATO misji ISAF liczy ok. 1100 żołnierzy, których zadania to zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach, ochrona projektów odbudowy oraz szkolenie armii afgańskiej i policji. Polacy mają pięć baz - w Bagramie, Sharanie, Ghazni, Wazi Khwa i Gardez. Oprócz tego są także m.in. Mazar-i-Szarif.

Ostatnio coraz częściej dochodzi do ataków na polskich żołnierzy i bazy, gdzie stacjonują. W ubiegły wtorek, ok. 20 kilometrów na południowy wschód od bazy w Gardez, w wyniku ostrzału patrolu, w Afganistanie zginął pierwszy polski żołnierz - 28-letni podporucznik Łukasz Kurowski.