Choć ponad tysiąc polskich żołnierzy wysłanych do Afganistanu ma osiągnąć gotowość bojową do 7 czerwca, już teraz większość z nich uczestniczy w patrolach. Kilkudziesięciu żołnierzy „Gromu” stacjonuje w Kandaharze – najbardziej niebezpiecznym regionie Afganistanu.

Nie należy mieć złudzeń, że Afgańczycy będą przyjaźnie nastawieni do polskich wojskowych. Ludzie z południa chcą, by żołnierze opuścili Afganistan i o to z nimi walczą – zapewniają.

Największym niebezpieczeństwem dla naszych żołnierzy ciągle pozostają samobójcze zamachy oraz improwizowane ładunki wybuchowe – mówi gen. Marek Tomaszycki, szef polskiego kontyngentu.

Do tego dochodzą ataki na bazy. W Kandaharze baza ISAF atakowana jest rakietami średnio raz w tygodniu. Dlatego nieustannie góry wokół Kandaharu patrolują bezzałogowe samoloty i amerykańskie śmigłowce.

W okolicach afgańskiego miasta Gardez w patrolach bojowych biorą udział polscy żołnierze z grupy szybkiego reagowania. Mają oni wytropić i powstrzymać terrorystów przedzierających się z Pakistanu.

Działają z grupach 8- 10-osobowych, uzbrojeni w broń lekką. Są bardzo mobilni, wykorzystują motocykle. Jeśli chodzi o szkolenie wojskowe, strzeleckie – nie jest ono zbyt wysokie – działają głównie z zaskoczenia – powiedział pułkownik Tomasz Kowalczykiewicz specjalnemu wysłannikowi RMF FM do Afganistanu, Przemysławowi Marcowi.