Stany Zjednoczone chcą przekonać inne kraje do zawarcia porozumienia, które poprawiłoby bezpieczeństwo na międzynarodowych lotniskach. Administracja Baracka Obamy zaczęła już prace nad projektem. Jej przedstawiciele przekonują, że skanery ciała to zdecydowanie za mało - trzeba pójść o krok dalej i wprowadzić kolejne sposoby kontroli pasażerów na lotniskach.

Takie porozumienie może oznaczać dla podróżnych kolejne kontrole, a co za tym idzie wydłużenie czasu odpraw. Zgodnie z postanowieniami nowej umowy kraje miałyby wymieniać się informacjami na temat procedur i technologii związanych z prześwietlaniem podróżnych.

Najważniejsze jest jednak to, że pasażer będzie kontrolowany jeszcze zanim pojawi się na lotnisku. Po tym, jak kupi bilet, służby będą już wiedziały, gdzie podróżny wcześniej latał, co i jak często przewoził.

Pasażer, co do którego wcześniej nie było podejrzeń, mógłby liczyć na odprawę w ramach normalnej procedury. Każdy inny musiałby spodziewać się dodatkowej kontroli. Przedstawiciele Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego USA podkreślają, że bez światowego porozumienia nie da się zapewnić bezpieczeństwa pasażerom. Przypominaną, że w samolocie, w którym w grudniu próbowano dokonać zamachu, byli podróżni z 17 krajów. Dlatego jest to sprawa międzynarodowa.