Co najmniej 8 osób zginęło a ponad 700 zostało rannych w zamieszkach w Dżakarcie, w Indonezji. Ich powodem była reelekcja prezydenta Indonezji Joko Widodo. Według policji zatrzymano 257 osób.

Co najmniej 8 osób zginęło a ponad 700 zostało rannych w zamieszkach w Dżakarcie, w Indonezji. Ich powodem była reelekcja prezydenta Indonezji Joko Widodo. Według policji zatrzymano 257 osób.
Co najmniej 8 osób zginęło a ponad 700 zostało rannych w zamieszkach w Dżakarcie, w Indonezji /ADI WEDA /PAP/EPA

Sześć osób zginęło nocą z wtorku na środę czasu lokalnego, a kolejne dwie w nocy ze środy na czwartek. Gubernator Anies Baswedan podał, że wśród zabitych jest trójka nastolatków. Agencja Antara poinformowała, że w trzech szpitalach pomoc otrzymało ponad 350 poszkodowanych.

Demonstrujący rzucali w stronę policji petardami i kamieniami. Wyrywali także płyty chodnikowe, niszczyli znaki drogowe, a także podpalili stoiska z żywnością i posterunek. Policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego i gumowych kul. Policja zapewnia, że nie stosowała ostrej amunicji.

Zdaniem policji zamieszki w Dżakarcie były zaplanowane; znaczna część zatrzymanych przyjechała spoza stolicy. Policjanci przekazali, że znaleźli karetkę wypełnioną kamieniami i bronią. Niektórzy z zatrzymanych mieli przy sobie koperty, w których było od 250 tys. do 500 tys. rupii czyli 17-34 dolarów - powiedział rzecznik policji w Dżakarcie Argo Yuwono. Dzienna płaca minimalna w Dżakarcie to około 9 dol.

Na ulice stolicy wysłano około 50 tys. policjantów i żołnierzy. Wielu mieszkańców opuściło miasto, a niektóre rejony centrum są zamknięte dla ruchu drogowego. Budynek agencji zajmującej się nadzorem wyborów oraz siedziba komisji wyborczej zostały zabezpieczone drutem kolczastym - podaje agencja Associated Press. 

Minister bezpieczeństwa Wiranto w środę ogłosił wprowadzenie pewnych ograniczeń w mediach społecznościowych. M.in. zakazano udostępniania zdjęć i nagrań wideo w niektórych obszarach, by, jak wskazano, uniknąć rozprzestrzeniania się fałszywych informacji i szerzenia agresji.

Demonstracje wybuchły wczoraj, kiedy komisja wyborcza potwierdziła, że kwietniowe wybory prezydenckie wygrał dotychczasowy szef państwa Joko Widodo. Reprezentujący elitę polityczną i wojskową były generał Prabowo Subianto, który przegrał wybory, nie zaakceptował ich wyników i ogłosił się ich zwycięzcą. Jego zdaniem podczas wyborów doszło do "masowych oszustw i nieprawidłowości". Zapowiedział, że zwróci się do sądu, by zakwestionować wynik głosowania.