​Eleanor Williams miała zaledwie 18 lat, kiedy na dworcu autobusowym obca kobieta zapytała ją, czy może potrzymać jej małe dziecko. Chwilę później, kobieta zniknęła z jej córeczką. Od tamtej pory minęło prawie 35 lat i dalej nie wiadomo, co stało się z dziewczynką.

W 1983 roku Eleanor ze swoją trzymiesięczną córeczką April czekały na autobus w Waszyngtonie. W pewnym momencie podeszła do nich kobieta, która przedstawiła się jako Latoya. Zagadywała ją, wypytywała o wszystko. W końcu "słodkim głosem" zapytała, czy może potrzymać dziecko. Proszę, choćby na minutkę - mówiła.

Była miła. Siedziałam obok, więc powiedziałam, że nie ma problemu - wspomina Eleanor w rozmowie z "Washington Post".

Chwilę po tym obca kobieta powiedziała, że dziecku trzeba zmienić pieluszkę. Powiedziała, że sama to zrobi. "Ty wyglądasz na zmęczoną" - powiedziała Eleanor.

Kobieta, która przedstawiła się jako Latoya, odeszła z dzieckiem. Kiedy po 10 minutach nie wracała, matka April zaczęła się martwić. Okazało się, że tajemnicza rozmówczyni zniknęła z jej dzieckiem.

Sprawa została zgłoszona na policję. Kobieta, która porwała dziecko, została określona jako młoda, czarnoskóra i szczupła. Miała około 160 cm wzrostu, pieprzyki na twarzy i przebite uszy. Miała przedstawiać się jako Rene lub Rene Latoya.

Niestety, mimo tych informacji, nie udało się znaleźć ani przestępczyni, ani dziecka. Funkcjonariusze opublikowali teraz cyfrowo stworzone zdjęcie, które ma przedstawiać April Williams w wieku 34 lat. Liczą, że w ten sposób uda się dotrzeć chociażby do córki Eleanor. To jedyna rzecz, którą możemy teraz zrobić - opowiada Leslie Parsons z wydziału śledczego.

Eleanor Williams twierdzi, że sprawa rzuciła cień na całe jej życie. Przez lata znajomi twierdzili, że jest nieodpowiedzialną matką. Funkcjonariusze na samym początku śledztwa zarzucali jej nawet, że sprzedała dziecko.

Pytali: jak można być tak głupim? Dlaczego to zrobiłam? - opowiada. Przeklinam każdą minutę swojego życia - mówi matka porwanej April. 

(az)