Dramatyczne chwile przeżył 14-latek ze stanu Utah, który zabłądził na bagnach i spędził 24 godziny na siedmiostopniowym mrozie. Na szczęście udało mu się dotrzeć do drogi, skąd przejeżdżający akurat kierowca zabrał go do szpitala.

Nastolatek wybrał się na polowanie na kaczki, w trakcie którego się zgubił. Myślałem, że zostało mi maksymalnie 10 minut życia. Miałem halucynacje, widziałem ludzkie postaci w maskach jak na Halloween - opowiadał po wszystkim.

Zagubiony miał przez pewien czas kontakt telefoniczny z ratownikami. Zaczął jednak majaczyć, a w końcu bateria telefonu rozładowała się. W lesie ekipa poszukiwawcza znalazła części jego ubrania.

Ostatecznie 14-latkowi udało się dotrzeć do drogi, gdzie zatrzymał przypadkowy samochód. Kierowca zawiózł go do szpitala, gdzie chłopak teraz dochodzi do siebie.

Czułam się, jakbym urodziła go po raz drugi - przyznała matka chłopca.

(az)