10 osób jest zaginionych po zatonięciu łodzi z około 30 obywatelami Wenezueli, która rozbiła się u wybrzeży karaibskiej wyspy Curacao. Wypadek przeżyło 16 osób. Wcześniej odnaleziono zwłoki cztery ciała.

Łódź z około 30 osobami, z których według opozycyjnego parlamentarzysty Luisa Stefanelli wszyscy mieli nie więcej niż 35 lat, wyruszyła prawdopodobnie we wtorek i zatonęła w środę u wybrzeży będącej terytorium zależnym Holandii wyspy Curacao, około 50 km od północnych wybrzeży Wenezueli. Odnaleziono ciała czterech osób, których tożsamość nie została na razie ustalona.

Wchodzące w skład archipelagu Małych Antyli holenderskie wyspy Curacao, Aruba i Bonaire są w ostatnim czasie częstym celem Wenezuelczyków, którzy uciekają z ich pogrążonego w głębokim kryzysie gospodarczym kraju. Policja Curacao przechwyciła w ostatnich tygodniach wiele łodzi z obywatelami Wenezueli próbującymi dostać się na wyspę, gdzie nielegalnie przebywa już ok. 20 tys. ich rodaków. Szacuje się, że na Arubie przebywa nielegalnie 12 tys. Wenezuelczyków, a na Bonaire - 5 tys.

W ubiegłym tygodniu prezydent Nicolas Maduro ogłosił blokadę handlową tych trzech wysp. Władze Wenezueli twierdzą, że to przemyt towarów z kraju do sąsiednich państw jest między innymi powodem braku żywności, leków i innych artykułów pierwszej potrzeby.

Przedstawiciele opozycji obarczyli winą za los rozbitków rząd. Cytowany przez EFE Stefanelli nazwał ich "nielegalnymi imigrantami" i dodał, że wielu z nich mogło paść ofiarą manipulacji ze strony przemytników ludzi zwanych "kojotami", a za całą tę sytuację odpowiedzialny jest rząd Maduro.

Koalicja partii opozycyjnych MUD nazwała zaginionych "nowymi ofiarami dyktatury Nicolasa Maduro", który odmawia otwarcia korytarza humanitarnego i zwołania wyborów. Jak napisano w oświadczeniu MUD, ofiary wypadku zginęły w "desperackiej" próbie zapewnienia sobie "lepszej przyszłości z daleka od dyktatury, w wolności".

Dzień po wypadku media informowały też o zamieszkach w stanie Merida, gdzie tłum zrabował magazyn żywności i supermarket. Opozycyjny parlamentarzysta z Meridy Carlos Paparoni poinformował w czwartek, że w ciągu ostatnich dwóch dni w zamieszkach zginęły cztery osoby, a dziesięć zostało rannych. Ministerstwo Informacji odmówiło komentarza na ten temat.

Wenezuela pogrążona jest od czterech lat w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i trzycyfrową inflacją, niedoborami żywności i leków.

Problemom gospodarczym towarzyszy głęboki kryzys polityczny - w wielotysięcznych antyrządowych protestach, organizowanych niemal codziennie od kwietnia do lipca ubiegłego roku, zginęło co najmniej 120 osób. Domagano się m.in. przedterminowych wyborów, zgody na wpuszczenie do kraju pomocy humanitarnej, poszanowania parlamentu i uwolnienia więzionych działaczy politycznych.

(m)