„To ja, rewolucjonista” - tak żartobliwie przedstawia się przez telefon papież Franciszek, gdy dzwoni do założyciela dziennika „La Repubblica” Eugenio Scalfariego. 92-letni publicysta opowiedział o tym podczas debaty w Rzymie na temat obecnego pontyfikatu.

„To ja, rewolucjonista” - tak żartobliwie przedstawia się przez telefon papież Franciszek, gdy dzwoni do założyciela dziennika „La Repubblica” Eugenio Scalfariego. 92-letni publicysta opowiedział o tym podczas debaty w Rzymie na temat obecnego pontyfikatu.
Papież Franciszek /ETTORE FERRARI /PAP/EPA

W czasie dyskusji w środę wieczorem w teatrze Eliseo w Wiecznym Mieście Scalfari stwierdził, że papież mówi tak o sobie, bo wie, że on uważa go za rewolucjonistę.

Nawiązuje do Kościoła, jaki był do 300 roku po Chrystusie, zanim nadeszła władza doczesna - oświadczył Scalfari. Zauważył, że Franciszek chce Kościoła misyjnego.

Ujawnił też, że usłyszał kiedyś od papieża, że bardzo ceni sobie mistycyzm, bo bez niego "Kościół byłby filozofią".

Zaproszony na debatę z publicystą sekretarz generalny włoskiego episkopatu biskup Nunzio Galantino wyraził opinię, że nazywanie Franciszka "komunistą", co czasem się zdarza, świadczy o "słabości intelektualnej", bo wtedy - ocenił - "nie chce się zrozumieć, że papież mówi o Ewangelii" i że to ona jest "duszą jego nowego stylu, także w ekonomii".

Jego rewolucyjność oznacza powrót do Ewangelii - dodał biskup Galantino.

Sekretarz episkopatu wywołał entuzjazm i owację słuchaczy zebranych na debacie, gdy odnosząc się do porządków w Kościele przeprowadzonych przez papieża oznajmił: Według mnie on ma szaloną chęć powiedzieć biskupom, księżom: Po co tu jesteś? Jeśli chcesz robić karierę, jak inni, lepiej, żebyś sobie poszedł.

Przytoczono też żartobliwe powiedzenie znanego komika i aktora Roberto Benigniego, który stwierdził kiedyś, że Franciszek chce, aby "Kościół powrócił do chrześcijaństwa".

Na pytanie, czy Benigni ma rację, włoski hierarcha odparł: Myślę, że tak.


(j.)